Posts Tagged ‘Berlusconi’

Pewnie nie raz zdarzyło ci się latać jak mysz na żyrandolu, być w czwartym wymiarze, chodzić po ścianach, rozmawiać z białym niedźwiedziem albo po prostu strzelić fresk. Określeń stanu, który potocznie nazywa się upojeniem alkoholowym, jego natężenia i skutków, jest tyle ile weekendowych imprez w akademikach. Zebrać wszystkie w jeden artykuł to rzecz niewykonalna. Dlatego wybrałem te, które moim zdaniem najtrafniej charakteryzują i opisują stan oraz stopień nietrzeźwości.

Picie rozpoczynamy będąc w stanie trzeźwości (dla jednych marzenie, dla innych koszmar). Niektórzy twierdzą, że człowiek jest trzeźwy tak długo, jak długo potrafi leżeć na podłodze niczego się nie przytrzymując. Aby wskoczyć na wyższe obroty i zacząć odczuwać stan nieważkości, można zrobić małego słonia, czyli wypić pięć piw bez wizyty w WC albo zrobić dużego słonia (to samo dla dziesięciu piw). Jeżeli ktoś nie przepada za bursztynowym trunkiem, może dać w palnik, rozpracować butelkę albo pójść po bandzie jak radziecki hokeista. Później może jeszcze wygonić radiację, a dla pewności przyjąć komunię*. Tym, którzy preferują wina pozostaje przewrócić badyla lub dwa. Tak czy siak, w krótkim czasie znajdziemy się na fali.

W miarę picia zmienia się naturalnie nasz stan. Z podchmielenia przechodzimy w upojenie alkoholowe. Po czym poznać ten stopień nietrzeźwości? To wtedy kiedy pod swoim adresem usłyszysz: naprał się jak bąk, naćpał do oporu, sponiewierał, nałykał, dał w palnik, naspawał się, chodził na uszach lub rzęsach. Jeżeli nic nie pamiętasz (urwał ci się film, zaliczyłeś awarię kinematografii lub po prostu odleciałeś jak płyty paździerzowe), bo nawaliłeś się jak stodoła, jak bęben Rolling Stonesów lub bombolot, skułeś się na amen, ściąłeś jak miś po sztucznym miodzie, pokręciło Cię jak kota po Domestosie, nabiłeś się jak poranny pekaes do Płońska albo miałeś Sajgon w oczach tropiąc węża po pokoju* – na 100% osiągnąłeś odmienny stan świadomości, potocznie zwany głębokim upojeniem alkoholowym.

Niestety, kiedy nakiramy się jak mops lub nafutrujemy jak szpak, jest duże prawdopodobieństwo że w następstwie tego strzelimy picassiaka, będziemy wołać żubry lub ziewać w technikolorze. Dlatego nie dziw się, kiedy pod koniec imprezy niektórzy zaczną szukać Morskiego Oka albo rozmawiać z wodnikiem Szuwarkiem. Nie dziw się też, że po takiej imprezie możesz poczuć się jak w bajce, obudzisz się w łóżku z siedmioma facetami… Zupełnie jak Królewna Śnieżka.

Add to Facebook

Silvio, dzwoń do Władimira i powiedzSilvio, dzwoń do Władimira i powiedz, że jego prezydentowi chyba kończą się baterie
foto: AFP

It’s not enough I want more!

Natura ma to do siebie, że swoimi walorami obdarza nierówno i wybiórczo. Wiedzą o tym między innymi ci, którym poskąpiła wzrostu. Sztandarowym przykładem jest Dmitrij Miedwiediew, który ze swoimi 162 cm żartobliwie nazywany jest czasem nanoprezydentem. Dlatego eksponowane miejsce w garderobie przywódcy Rosji zajmują buty na wysokim obcasie (5-6 cm). Przy tym, niewykluczone, że w nich znajduje się jeszcze ukryty obcas, który dodaje głowie państwa rosyjskiego 2 lub 3 cm. W ten sposób Dmitrij może porozmawiać oko w oko z premierem Putinem (ok 170 cm wzrostu).

Miedwiediew preferuje niskich fotografów, gdyż mogą oni robić zdjęcia z niższej pozycji, tak aby postacie na zdjęciach były wydłużone. Innym światowym przywódcą, który maskuje swój niski wzrost jest prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Podczas wizyty w jednej z fabryk w Normandii miał podobno zażądać, aby podczas zdjęć w jego otoczeniu nie było robotników wyższych od niego (Sarkozy ma między 165 a 169 cm wzrostu).

Kariery w NBA nie zrobiliby również Jaser Arafat (155 cm), Kim Dzong Il (162 cm), Włodzimierz Lenin (164 cm), Jarosław Kaczyński (167 cm) czy Sylvio Berlusconi (164-171 cm).

Add to Facebook

Dmitrij, weź Nicolasa...Dmitrij, weź Nicolasa i stańcie w drugim rzędzie, żeby was było widać na zdjęciu
foto: http://cheezburger.com

It’s not enough I want more!